Pucharowy klops i wyciąganie wniosków.

Pucharowy klops i wyciąganie wniosków.

Na początek krótko o środowym meczu w Pucharze Polski. Gościł nas finalista poprzedniej edycji, Mustang Ostaszewo. Wystąpiliśmy w dość eksperymentalnym składzie, bo z różnych przyczyn nie było z nami Mateusza Wójcika, Wojciecha Springera i Piotra Milewskiego a mecz na ławce rezerwowych rozpoczęli Adam Lisiecki i Paweł Mądrzejewski. Niestety od początku nasza gra się nie kleiła, graliśmy nerwowo a co za tym idzie niedokładnie. I tę niedokładność szybko, bo już w 10.minucie, wykorzystali gospodarze wychodząc na prowadzenie. Dużo czasu zajęło nam złapanie właściwego rytmu i w zasadzie w pierwszej połowie tylko dwa razy poważnie zagroziliśmy bramce Mustanga. W drugie połowie, po dokonaniu dwóch zmian nasza gra zaczęła się zazębiać ale to Mustang w 65. minucie podwyższył prowadzenie. W 77. minucie sędzia podyktował wątpliwy rzut karny za zagranie ręką i gola kontaktowego strzelił "Lisek". I od tego momentu zaczęła się pogoń za wyrównująca bramką. W 90. minucie w poprzeczkę trafił Mateusz Nowasielski a chwilę później fatalnie rozegraliśmy rzut rożny i gospodarze ustalili wynik spotkania.

Sobotni mecz, już u siebie, zaczęliśmy dość ostrożnie, zagęściliśmy środek pola i staraliśmy się cierpliwie rozgrywać piłkę przez co nie tworzyliśmy zbyt wielu sytuacji. Jednak w 26. minucie sprytne zagranie Adama Lisieckiego z rzutu rożnego dotarło na szesnasty metr do Miłosza Kwiatkowskiego, który strzałem z woleja pokonał bramkarza Radzynianki. Trzy minuty później świetną sytuację, po podaniu Wojciecha Springera, miał Mateusz Nowasielski ale obrońcy gości zdążyli wrócić na swoje pozycje i "skasować" zagrożenie. W 40. minucie przerzut "Liska" dotarł do "Kwiatka", który wymanewrował dwóch obrońców Radzynianki i strzałem w "krótki" róg podwyższył nasze prowadzenie. Do końca pierwszej połowy kontrolowaliśmy boiskowe wydarzenia i pierwszą połowę zakończyliśmy dwubramkowym prowadzeniem.

Drugą połowę mogliśmy zacząć od mocnego uderzenia bo wrzutkę Pawła Mądrzejewskiego zamienił na gola Mateusz Potęga ale sędzia zasygnalizował pozycję spaloną naszego młodego stopera i gola nie uznał. Swój dzień miał jednak "Kwiatek" , który w 67. minucie zabrał piłkę zawodnikom Radzynianki, podał do Springera, który ładnym strzałem pokonał bramkarza gości. Trzybramkowe prowadzenie nieco nas rozluźniło i to zawodnicy Radzynianki coraz śmielej poczynali sobie na naszej połowie i jedna z akcji przyniosła im rzut karny, zamieniony na gola. Jednak ostatnie słowo w tym meczu należało do nas. Ładna kombinacja między Liskiem i Springerem, piłka dotarła do Krystiana Kraśniewskiego, który ograł obrońcę i wrzucił piłkę, którą pod nogi Bartosza Rychcika obił bramkarz z Radzynia. "Rychu" oddał strzał, lot piłki przeciął Patryk Stasiak i ustalił wynik meczu. Strzeliliśmy w tym meczu jeszcze jednego gola ale znowu sędzia dopatrzył się wątpliwego spalonego i gol nie został uznany. 4:1 i wskakujemy na fotel lidera a kolejny mecz gramy w Golubiu-Dobrzyniu.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości