Fifty/fifty...

Fifty/fifty...

     Pomorzanin Toruń jest drużyną bezkompromisową, bo nie remisuje swoich meczów. Tak doniosła lokalna prasa. Po dzisiejszym meczu zdanie nadaje się do skorygowania.

    Wieczorową porą na boisku "Pomorka" spotkały się drużyna z najlepszym atakiem z ekipą, która w tej lidze najlepiej broni. Dość powiedzieć, że BKS stracił tylko siedem goli w trzynastu rozegranych dotąd kolejkach. Jednak początek meczu to ataki Pomorzanina. Goście skoncentrowali się na grze z kontry ale zarówno z naszych ataków jak i kontrataków bydgoszczan niewiele wynikało. Do 20. minuty. Długie podanie stopera BKS-u spadło w okolice naszego pola karnego, gdzie skrzydłowy gości wykorzystał nasze niezdecydowanie  w defensywie i wykorzystując zasłonę strzelił w "długi róg" bramki Łukasza Rychcika. Ledwo otrząsnęliśmy się po stracie gola a tu już trzeba było gonić dwubramkową przewagę gości. Podobna sytuacja i mieliśmy 0:2. Trener szybko zareagował na tę sytuację wprowadzając na boisko, już w 30.minucie, Wojciecha Springera. Ta zmiana wyraźnie pobudziła naszą drużynę i już minutę później było tylko 1:2, bo płaskim strzałem popisał się Paweł Kwiatkowski. Minęło pięć minut i w zamieszaniu pod bramką BKS-u nieudany strzał Miłosza Kwiatkowskiego zmienił się w asystę do Springera, który z najbliższej odległości skierował piłkę do bramki. Do przerwy zatem 2:2.

   W drugiej połowie gra obu zespołów przeniosła się do środka pola a mecz, który mógł się do tej pory podobać ze względów czysto piłkarskich zamienił się pole bitwy, na którym najczęstszym gościem była pomoc medyczna. W 64. minucie z kolejna długa piłka w okolice naszej"szesnastki". Napastnik BKS-u wygrywa pojedynek z naszym stoperem i przy próbie minięcia bramkarza został powalony na ziemię w polu karnym i "jedenastkę" zamienił na gola zawodnik gości. Od tego momentu BKS postawił podwójne zasieki, uniemożliwiając nam skuteczne przeprowadzenie ataku. Owszem konstruowaliśmy akcje zaczepne i piłka docierała w pole karne gości ale zawsze czegoś brakowało a najczęściej dokładności. Aż do doliczonego czasu gry kiedy w pole karne bydgoszczan wpadł Springer i tym razem to bramkarz BKS-u ratował się faulem a jedenastkę na gola, na wagę remisu, zamienił Adam Lisiecki.

P.S. w trakcie meczu groźnie wyglądającego urazu głowy nabawił się Marcin Chwojnicki. Skończyło się na zszyciu rany a Marcinowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości